• Powszechna Encyklopedia Filozofii
  • Lubelska Szkoła Filozoficzna
  • Katedra Metafizyki KUL
  • Encyklopedia Filozofii Polskiej
  • Strona O. Krąpca

Na skróty:




Rozdział 1: Dzieje formowanie się pojęcia bytu

A. Maryniarczyk (A. M): Słowo metafizyka w umyśle współczesnego człowieka rodzi różne skojarzenia. Najczęściej metafizykę przeciwstawia się nauce w rozumieniu pozytywistycznym i utożsamia ją z wiedzą tajemną lub, jak to złośliwie powie Kant, z nauką o wirowaniu stolików, zaś metafizyka z tym, kto podobny jest do wywoływacza duchów. Tymczasem dla starożytnych Greków termin metafizyka był synonimem słowa nauka (THEORÍA), naukę zaś reprezentowała filozofia.

Co Grecy określali mianem metafizyka? Jakie zagadnienia włączali w zakres badań metafizycznych? Jakie pytania uważali za najważniejsze dla metafizyki?


M. Krąpiec (M. K.): U zarania kultury europejskiej w starożytnej Grecji pojawiło się naukowe poznanie w postaci filozofii. Wcześniej wyjaśniano działanie przyrody i ludzi poprzez interwencję bogów plemiennych. Stąd różne mity (będące artystycznymi opowiadaniami-fabułami) o powstaniu świata i człowieka nakazywały szukać wyjaśnienia w zastanych plemiennych formach religii, a nie w proporcjonalnych czynnikach z tego świata. Filozofia (nauka) u swych początków była racjonalizacją mitologii, powstawała jako poznawcze przezwyciężenie mitologii.

Ale pytania podstawowe, które pierwotnie tworzyły mitologię, były nadal ważne. Takimi bowiem pytaniami, jak: co to jest?, skąd to jest?, po co to jest?, dlaczego?, zaczyna się świadome życie człowieka, który w dzieciństwie wchodzi w rzeczywistość poprzez stawianie takich właśnie pytań, a w metafizyce może zyskać zadowalające odpowiedzi na te odwieczne ludzkie pytania i związaną z nimi problematykę ostatecznego wyjaśniania rzeczywistości.

Najogólniej mówiąc, metafizyka to podstawowe (bazowe, naczelne) rozumiejące poznanie świata realnie istniejącego (świata rzeczy oraz ludzi) poprzez dawanie zasadniczych odpowiedzi na pytanie: czym coś jest?, dzięki czemu coś jest i jest takie jakie jest? Jest to poznanie rzeczywistości w świetle pierwszych przyczyn, zmuszających do stawiania pytania: dlaczego?

A. M.: Skąd pochodzi nazwa metafizyka? Jak doszło do jej upowszechnienia?

M. K.: Pierwsze dzieła starożytnych Greków na temat świata i przyrody nosiły nazwę: O naturze, O fizyce PERÍ PHÝSEOS, greckie PHYSIS znaczy bowiem: natura, przyroda. Najwybitniejszy filozof grecki, Arystoteles (384-322), także pisał prace O Przyrodzie, O Fizyce. Prawdopodobnie jednak już używał terminu metafizyka na oznaczenie nauki, która bada takie zagadnienia, jak rozumienie substancji, jedności, przyczyn, problematyki Boga, idei itp. A w wieku I przed Chr. scholarcha ateńskiej szkoły Lykejon [łac. Liceum] (założonej jeszcze przez Arystotelesa) porządkował pisma Arystotelesa i zespół jego pism traktujących o wymienionych, podstawowych problemach, umieścił po księgach Fizyki, dając im ogólną nazwę TA METÁ TA PHYSIKÁ, czyli o tym wszystkim, co było rozważane po księgach Fizyki TA PHYSIKÁ. Ksiąg Metafizyki jest XIV, o dość różnej problematyce, zasadniczo dotyczącej zagadnień substancji, jedności, możności-aktu itp. Tak więc nazwa metafizyka wskazywała, że rozważane w niej zagadnienia dotyczą tego, co jest podstawowe i zasadnicze dla rzeczywistości.

A. M.: Tak oto około VI wieku przed Chrystusem tworzy się w starożytnej Grecji autonomiczna droga poznawania świata i człowieka. Droga ta zostanie nazwana filozofią, w niej zaś uprzywilejowane miejsce przypisywano metafizyce. Skąd to wyróżnienie i dlaczego badania metafizyczne były tak znaczące dla filozofii?

M. K.: Metafizyka wskazuje na taki konieczny czynnik, którego negacja byłaby zarazem negacją samej rzeczywistości (jakiegoś jej doniosłego faktu!) danej nam do wyjaśnienia. A zatem metafizyka staje się dla człowieka poznawaniem świata w świetle podstawowych (bazowych, tj. najpierwotniejszych) czynników, które stanowią rację-przyczynę samej rzeczywistości, czyli tych realnych faktów, które domagają się racjonalnego wyjaśnienia.

A. M.: Skoro poznanie metafizyczne dotyczy istniejącego świata, zaś celem tego poznania jest danie racjonalnej odpowiedzi na pytanie o sens i ostateczną przyczynę jego istnienia, to w jaki sposób możemy osiągnąć tego typu poznanie i co stanowi gwarancję realizmu poznania metafizycznego, a więc tego, że metafizyka nie będzie wiedzą o abstraktach?

M. K.: Skoro metafizyka daje odpowiedzi na pierwsze i podstawowe ludzkie pytanie, to należałoby w jej uprawianiu uwzględnić dwa tory poznawcze: a) uzasadnienia nabudowane na ludzkim języku naturalnym; b) historyczne doświadczenia, jakie posiadamy od samych początków filozofowania.

Te dwa tory poznawcze ustrzegą nas od aprioryzmu poznawczego, jakiejś ideologii czy nawet gnozy, bowiem nasz język naturalny i sformułowane w tym języku pierwsze zdroworozsądkowe zasady poznania trzymają się rzeczywistości, są z nią związane przez wiele stuleci ludzkiego codziennego doświadczenia i nieliczenia się z jakąś niekontrolowaną ludzką myślą. Język naturalny, zbudowany ze zdań podmiotowo-orzecznikowych, jest całkowicie przyporządkowany poznawaniu świata, albowiem dane nam do poznania jakieś rzeczy, wyrażane w podmiotach zdaniowych, są coraz bardziej dookreślane przez zdaniowe orzeczniki. Jeśli twierdzę, że jakiś człowiek, np. Paweł, jest rozumny, cnotliwy, muzykalny, przystojny to uzyskuję coraz więcej informacji o tym podmiocie. Posługiwanie się językiem naturalnym jest tak związane z rzeczywistością i jej prawami, że gwarantuje nie tylko logiczność, ale także, w dużej mierze, realizm naszego poznania, tym bardziej, gdy u początku naszego zorganizowanego poznania posiadamy już zasób prawd obiegowych (kierujących naszym codziennym życiem) w postaci danych zdroworozsądkowego poznania. Poznanie zdroworozsądkowe chociaż jest poznaniem niezorganizowanym, nie uzasadnianym metodycznie, nie przyporządkowanym jakiemuś jednemu, jasno wyrażonemu celowi to jednak jest sposobem poznania podstawowym dla ludzkiego życia i dla uprawiania nauki. Ta bowiem wyłoniła się z danych zdroworozsądkowych, które w dalszym toku zorganizowanego poznania uściśla się i uzasadnia. Także filozofia, posługująca się (jak i zdroworozsądkowe poznanie) językiem naturalnym (podmiotowo-orzecznikowym), uściśla poprzez problematyzowanie niektóre prawdy wzięte ze zdroworozsądkowego poznania, będące jakby przedfilozoficznym poznaniem, kierującym ludzkim życiem. Ludzkie życie przetrwało trudne okresy właśnie dzięki poznaniu zdroworozsądkowemu.

A. M.: Tu jednak pojawia się swoista trudność, a mianowicie czy oprzeć poznanie filozoficzne (metafizyczne) na zdroworozsądkowych danych, czy raczej na rozbudowanej teorii poznania naukowego? Filozofia w tym drugim przypadku suponowałaby rozwinięte w naukach poznanie i miałaby być jakąś generalizacją wyników poznania naukowego, a przynajmniej musiałaby wspierać się na wynikach nauk szczegółowych. Ale co wtedy z autonomią poznania filozoficznego?

M. K.: W takim przypadku filozofia byłaby całkowicie zależna od stanu nauk i nie mogłaby niczego prawdziwie uzasadnić, nie odwołując się do nauki i jej metod. A nauki ciągle się rozwijają, ciągle precyzują i zmieniają swe wyniki poznawcze. To samo musiałaby czynić filozofia, nie mogłaby więc samodzielnie niczego badać. Nadto, mając za przedmiot swych badań nie całą rzeczywistość, a tylko jej drobne wycinki, filozofia przestałaby być filozofią i stałaby się tym, czym jest w niektórych kręgach pozytywizującej myśli: wyłącznie logiką nauki. Logika nauki jest potrzebna, ale filozofia nie redukuje się do logiki nauki. Filozofia ma swój przedmiot dociekań różny od nauk szczegółowych: przedmiotem filozoficznego wyjaśniania jest cała rzeczywistość konkretnie istniejąca, a nie tylko jej poszczególne wycinki. Wyraża się to w powiedzeniu, że przedmiotem filozofii jest byt jako byt, czyli wszystko to, co realnie istnieje.

A. M.: Drugim jak wspomniał Ojciec Profesor na początku torem w uprawianiu metafizyki jest swoisty historyzm, a więc uwzględnienie doświadczenia historycznego dostarczonego przez dzieje filozofii. W jaki sposób powinniśmy korzystać w metafizyce z doświadczenia historycznego, a więc z historii filozofii?

M. K.: Rzecz ciekawa, najważniejsze może doświadczenia filozofii dotyczą bardziej jej pierwszego okresu, okresu formowania się filozoficznych dróg wyjaśniania, aniżeli okresów późniejszych, które czasami powielają modyfikując stare pomyłki i błędy okresów najwcześniejszych, gdy myśl filozoficzna nie była jeszcze obciążona wielością prób rozwiązania badanych przez siebie problemów. W okresie formowania się filozoficznego wyjaśniania ostrzej jawił się w poznaniu i przedmiot filozoficznych dociekań, i proponowane metody poznania, a także cel uprawiania filozofii. Stąd ilustrowanie filozoficznych zagadnień rozwiązaniami pierwszymi, z okresu formowania się filozofii, ukazuje jaśniej złożoną problematykę daną nam do filozoficznego wyjaśnienia. Ale ważne jest także uwzględnienie późniejszych i współczesnych rozwiązań, gdyż filozofia (metafizyka), będąc najstarszą dziedziną racjonalnego (naukowego) poznania, jest ciągle poznaniem żywym, rozwijającym się i naświetlającym współczesny kontekst filozoficznej kultury.

Dla rozumienia filozofii szczególnie doniosłe jest uwzględnianie (oprócz sformułowań przedsokratejskich) systemów: Platona, Arystotelesa, św. Tomasza z Akwinu, Jana Duns Szkota, Descartesa, Kanta i Hegla, bowiem oni wywarli największy wpływ na formowanie i uzasadnianie filozoficznych problemów. Zarówno trafność, jak i błędność rozwiązań proponowanych przez tych filozofów posiada zasadniczy wpływ na pojmowanie filozofii także dzisiaj, nie tylko w kręgach specjalistów filozofów, ale także w całej kulturze.

A. M.: Od samego początku formowania się filozofii można zauważyć, że sposób poznawania często wyznaczał sposób widzenia istnienia przedmiotu. Poznawanie bardziej przypominało kreację rzeczywistości i manipulowanie nią, niż jej odkrywanie. Czy można tego uniknąć?

M. K.: Mając na uwadze wspomniane dwa tory poznania, a więc uzasadnienia filozoficzne oraz uwzględnienie historycznego doświadczenia, należy zwrócić uwagę, że oba te aspekty są od czasów Arystotelesa pojmowane jako diaporetyczny ciąg myślenia. Arystoteles zwrócił uwagę, że ludzkie dochodzenie do prawdy przebiega jakby trzema stopniami, które nazwał: aporia, diaporia, euporia. Zaczątkiem racjonalnego poznania jest postawienie aporii, czyli jasne postawienie problemu (zazwyczaj w formie pytania) uzasadnionego kontekstem rzeczowym lub historycznym. Człowiek, który nie postawi problemu-aporii jest podobny do człowieka związanego, który nie może nigdzie iść; aporia jest stanem zdziwienia, jakby wątpienia, i na tym tle ostrego postawienia pytania typu: rozstrzygającego (czy?) bądź istotnego (co to jest?, niekiedy: jak jest?). Postawienie pytania-aporii prowadzi do roztrząsania tejże aporii za pomocą argumentacji za i przeciw. I to właśnie nazwał DIAPORÉIN, prowadzącej do znalezienia trafnej odpowiedzi: EUPORÉIN. Euporia może stać się z kolei nową aporią, otwierającą dalszy ciąg rozważań prowadzonych w różnych pokoleniach przez ludzkość; historia filozofii ukazuje proces diaporetycznego poznania ważnych filozoficznych problemów. Stąd znajomość historii filozofii i rozumienie metod filozoficznych dociekań jest wpisane w samą filozofię i jej racjonalne uprawianie poprzez wieki. I to w dużej mierze pozwala uniknąć manipulowania faktami, które są nam dane do wyjaśniania.

A.M.: Mając to wszystko na uwadze, trzeba rozpocząć metafizyczne dociekania prawdy o rzeczywistości, czyli badanie jej w aspekcie tego, co konstytuuje samą rzeczywistość.

Poznanie metafizyczne jak wcześniej powiedziano jest rozwinięciem poznania zdroworozsądkowego, czyli takiego, które jest wolne w swym dostępie do rzeczywistości. Wyraża się to w tym, że przy poznawaniu rzeczywistości unikamy wcześniejszego budowania modeli, przyjmowania teorii, konstruowania metod itp., gdyż to ogranicza nasz dostęp do przedmiotu.

Celem poznania metafizycznego jest danie odpowiedzi na pytanie, czym jest i dlaczego istnieje cała rzeczywistość? W dziejach formowania się filozoficznego obrazu świata pojawiały się różne jego odmiany. U podstaw każdego z tych obrazów leżało swoiste pojmowanie bytu, a więc tego, co rzeczywiście jest. Czy Ojciec Profesor zechciałby przedstawić, jak przebiegało formowanie pojęcia bytu?


M. K.: Każdy człowiek w swym spontanicznym poznaniu ujmuje jakoś świat jako całość. Bez uprzedniego uczenia się operuje takimi wyrażeniami, jak: świat, rzeczywistość, wszechświat, i na ogół rozumie je jako swoisty zespół rzeczy, osób i zdarzeń związanych wzajemnym oddziaływaniem w trakcie ich istnienia. Tu jednak jawi się pytanie: jak właściwie rozumieć to, co nazywamy rzeczywistością? Dzięki czemu rzeczywistość jest naprawdę rzeczywistością, czyli: jaki jest czynnik, który decyduje o tym, że coś jest rzeczywistością bytem? Pytanie to u filozofów starożytnych przybrało postać: jakie jest arché (początek) wszystkiego?

Odpowiedź na tak postawione pytanie sięga pierwszych filozoficznych rozwiązań filozofów z Miletu i Efezu, a więc Talesa, Anaksymenesa, Anaksymandra, Heraklita, a później Parmenidesa z południowej Italii, zwanej wówczas Wielką Grecją.

Posłużono się w poznawaniu świata naiwną empirią, którą zbyt wcześnie zgeneralizowano, osiągając w ten sposób łatwe odpowiedzi, które ostatecznie okazały się mylne. W empirii, czyli w rezultatach poznania zmysłowego, szukano czegoś, co jest trwałe i wspólne wielu oglądanym rzeczom. Takie elementy wspólne Tales z Miletu dostrzegł w samej wodzie. To woda ma w sobie to, czym są cztery podstawowe pierwiastki (w ówczesnym przekonaniu) świata. Woda jest ziemią-kamieniem wówczas, gdy zamarznie i jest lodem; woda jest wodą w swej naturalnej postaci; woda jest powietrzem, gdy paruje; woda jest ogniem, gdy podgrzana parzy jak każdy ogień. Zatem arche wszystkiego jest woda. Tales sądził, że wszystko jest wodą, bowiem do niej można wszystko zredukować i bez niej nie ma życia. Rozwiązanie to było pierwszą próbą wyjaśnienia faktu pluralizmu świata przez zredukowanie go do monizmu, do jednego czynnika, poprzez który wszystko jest rzeczywiste. Coś jest rzeczywiste dlatego, że jest wodą.

Dwaj uczniowie Talesa, Anaksymenes i Anaksymander, zastosowali tę samą metodę poznania, redukując wszystko do innych czynników: Anaksymenes do powietrza, a Anaksymander do bezkresu apeironu.

A.M.: Rozwiązania tych pierwszych filozofów były monistyczne lub przynaj-mniej monizujące, ze względu na redukcję bytów mnogich, tworzących świat, do jednego czynnika ARCHÉ, którym miał być: woda, powietrze lub bezkres. Rozwiązania te były rezultatem uogólnienia poznania empirycznego dotyczącego świata materialnego. Jak dalej przebiegało formowanie pojęcia bytu?

M. K.: W tym samym niemal czasie, w pobliskim sławnym Efezie nauczał Heraklit, odwołujący się do innego typu poznania do PHRÓNESIS, a więc we-wnętrznego doświadczenia siebie i wewnętrznej świadomości swych przeżyć. Taki typ poznania należy zastosować także do poznania całego świata, który stanowi spięcie zwalczających się przeciwstawnych sił, przepływających jak rzeka, do której nie można wstąpić dwa razy, gdyż nie jest to ta sama woda. Wszystko się zmienia i płynie PANTA RHÉI KAI OUDÉN MÉNEI i jest niespokojne, jak ogień. Dlatego osnową tego zmiennego świata jest właśnie ogień, który rozrzedza się, dążąc w górę, i krzepnie, spadając w dół. Ogień może być pojęty jako podstawowe tworzywo rzeczywistości, jako jakaś (mówiąc dzisiejszym językiem Heisenberga) protoenergia, do której wszystko można ostatecznie zredukować. Tę radykalnie zmienną rzeczywistość przenika jak świadomość przenika wnętrze człowieka kosmiczny Logos, utrzymujący w harmonii spięcie wszystkich antagonistycznych sił.

Ścieżka poznania rzeczywistości (metoda) wyznaczona przez Heraklita zwraca uwagę na świadomość, która przenika zarówno wnętrze człowieka, jak i cały kosmos; trzeba się skupić i dojrzeć to, co jest wartościowe w świecie. Heraklit wyakcentował rolę świadomości (pierwotnie w postaci ludzkiego sumienia), która ostała się w dalszych dziejach ludzkiego racjonalnego poznania jako poznanie typu roztropnościowego, kierujące ludzką moralnością. PHRÓNESIS nie przyczyniła się bezpośrednio do rozumienia struktury rzeczywistości i jej czynnika konstytuującego.

A.M.: Nowe, niezmiernie ważne w dziedzinie poznania rzeczywistości stanowisko ujawnił Parmenides. Co charakterystycznego jest w parmenidejskiej metafizyce?

M. K.: Parmenides przeciwstawił się dotychczasowym hylozoistycznym (utożsamiającym życie z materią) teoriom filozofów jońskich. Przede wszystkim, zanegował wartość empirycznego (zmysłowego) poznania, za jedynie wartościowy uznając akt czystego intelektu. Tylko czysto intelektualne poznanie stanowi o drodze mędrców, podczas gdy empiria jest drogą głupców. Stanowisko Parmenidesa było radykalne. Poznanie jest aktem wyłącznie intelektu, z wykluczeniem bodźców pochodzących z poznania zmysłowego. Jeśli odetniemy intelekt od wszelkich bodźców poznawczych dostarczanych przez zmysły, to dla intelektu przedmiotem jego poznania będzie samo intelektualne poznanie, a wówczas stanie się tym samym myślenie-poznanie, co przedmiot poznania: bowiem intelekt myśli tylko swoją myśl NOÉIN TE KAI NÓEMA TAUTÓ (tym samym jest poznanie i to, co się poznaje). Zanika więc przedział pomiędzy myślą, poznaniem i jej przedmiotem, a pozostaje tylko czysta świadomość, o której marzyli myśliciele hinduscy, negujący rozdzielność podmiotu i przedmiotu poznania.

Skrajny intelektualizm (racjonalizm) parmenidejski stał się punktem wyjścia, poprzez afirmację tożsamości i niesprzeczności, zbudowanej przez Arystotelesa logiki. Zbudowanie logiki opartej na zasadzie tożsamości i niesprzeczności dało podstawę dla europejskiej kultury naukowej. I chociaż ostateczne rezultaty filozofii Parmenidesa były mylne, gdyż zanegowały bytowy pluralizm i związany z nim ruch oraz całokształt przejawów życiowych, to jednak wyznaczona przez niego droga poznania (metoda) przyczyniła się do stworzenia racjonalnej logiki i do ugruntowania podstaw dla poznawczego racjonalizmu, zwłaszcza gdy tożsamość pojmie się nie jako tautologię i oderwane, abstrakcyjne prawo, ale jako tożsamość relacyjną, konstytuującą rzeczywistość. Sprawy te jaśniej sformułował i uzasadnił Arystoteles.

A.M.: Pogląd Parmenidesa swym skrajnym racjonalizmem zaważył na stanowisku wszystkich niemal filozofów. Czy także na stanowisku Platona, pierwszego twórcy wielkiego filozoficznego systemu?

M. K.: Platon w procesie wyjaśniania rzeczywistości zastosował złożony proces poznania. Sposób poznania wyznaczył metafizykę Platona, a także ilustrującą metafizykę warstwę mitologiczną. Podstawowym, najwartościowszym typem poznania była dla Platona intuicja intelektualna, zwana noezą, będąca kontemplacją zawartości idei, jako podstawowego przedmiotu intelektualnego poznania. Drugim typem poznania jest dianoeza, czyli rozumowanie związane z matematyką. Trzecim typem jest doksa, czyli poznanie rzeczy zmiennych, jednostkowych świata nas otaczającego. Poznanie doksalne jest związane z działaniem zmysłów. Tym trzem zasadniczo różnym typom poznania odpowiada zróżnicowana struktura przedmiotów: poznaniu noetycznemu jest przyporządkowany świat idei; poznaniu dianoetycznemu świat bytów matematycznych; poznaniu doksalnemu świat jednostkowo-materialnych bytów zmiennych.

A.M.: Gdy Platon rozważał, co jest prawdziwą rzeczywistością ONTOS ON, to odpowiedź mogła być tylko jedna: jest nią świat idei. Dlaczego?

M. K.: Ponieważ idee posiadają pełną tożsamość (jedność) i wyczerpują całe bytowe bogactwo w swoim zakresie. Idee są prawdziwym bytem dlatego, że są w sobie tożsame-jedne. Jedność-niepodzielenie decyduje o rzeczywistości bycie. Teoria Platona była zatem przejęciem koncepcji Parmenidesa, bowiem to właśnie Parmenides widział w pełnej tożsamości czynnik decydujący o bycie.

U Platona koncepcje poznawcze wyznaczały przedmiotowość i rzeczywistość zarówno w stopniu najdoskonalszym: idee, jak i mniej doskonałym: byty matematyczne (będące podstawą rozumowania i podziałów DIÁIRESIS) oraz przedmioty jednostkowe, materialne, czyli tzw. świat cieni, pochodzący z partycypowania idei. Porządek inteligibilny i racjonalny jest zawarty w świecie idei. Przyjęcie różnych porządków poznawczych pozwoliło Platonowi przezwyciężyć monizm parmenidejski i dopuścić do filozoficznej analizy przedmioty świata materialnego, zmiennego.

A.M.: Tak oto przypomnijmy wyłaniają się przed nami dwa obrazy świata i dwie drogi jego poznawania. Obraz świata, w którym być bytem, znaczy być agregatem elementarnych cząstek (wody, ziemi, ognia czy powietrza). Wielość i różnorodność bytów jest czymś pozornym, bo osnową całej rzeczywistości jest jeden materialny praelement ARCHÉ. Droga do poznania tego świata prowadzi przez zmysły i tylko w poznaniu zmysłowym świat ten może być odkrywany. Drugi obraz świata to świat bytów niematerialnych. Mogą one mieć postać myśli, prawa czy idei. Warunkiem przynależenia do tego świata jest bycie niezmiennym, tożsamym, ogólnym i niematerialnym. Droga do poznania tego świata prowadzi wyłącznie przez kontemplację i intuicję intelektualną. Co nowego do tej wizji wniesie Arystoteles?

M. K.: Uczeń i przyjaciel Platona, Arystoteles, odziedziczył po swoim mistrzu rozróżnienie typów poznania (noezę, dianoezę i doksę) i zwrócił uwagę, że są to zasadniczo trzy stopnie intelektualnego poznania, jakby trzy stopnie abstrakcji, czyli pomijania w procesie poznania różnych cech przedmiotu materialnego, a więc cech jednostkowo-materialnych. Pierwszy stopień abstrakcji, odpowiadający platońskiej doksie; pomijanie wszystkiego z wyjątkiem ilości organizowanej przez ilościowe relacje odpowiadający dianoezie; wreszcie pomijanie wszelkiej materialności, a zatrzymanie uwagi na czynniku konstytuującym bytowość formie substancjalnej odpowiada platońskiej idei. Słowem, to Arystoteles zwrócił uwagę, że sposób poznania intelektualnego nie wyznacza sposobu bytowania, jak to miało miejsce u Platona, a wręcz przeciwnie, to nasz sposób poznania jest następstwem ludzkiego sposobu bytowania i złożonej struktury bytu ludzkiego, który zawiera w sobie zmysły oraz współdziałający ze zmysłami rozum. To właśnie wyznacza genetyczny empiryzm i otwiera okno na pole intelektualnych racjonalnych operacji poznawczych. Zatem nasz sposób poznania nie może stworzyć świata idei, ani o nim świadczyć, gdyż idee-sensy są sposobem, a nie przedmiotem poznania. Przedmiot poznania to świat realnie istniejący, świat materialny, świat bytów jednostkowych i zmiennych.

To bowiem, co realnie bytuje, co jest trwałe w swym bytowaniu nazywa się substancją (OUSÍA), a więc jest podmiotem o trwałym sposobie bytowania. I tak substancją jest poszczególny człowiek (Sokrates), substancją jest konkretny koń (np. Bucefał), substancją jest drzewo lub kwiat, a także kamień i woda. Dlaczego jednak te podmioty posiadają trwały sposób bytowania, dlaczego są w sobie tożsame, dlaczego są poznawalne? Dlatego, że posiadają w sobie taki czynnik, który jest racją ich tożsamości, niezmienności, poznawalności, a tym czynnikiem jest ich forma substancjalna. Ona to powoduje, że Sokrates jest Sokratesem, że koń jest koniem, a nie krową, chociaż byty te zjadają, być może, tę samą trawę. Forma substancjalna organizuje materię do bycia właśnie tym bytem, a nie innym.

A.M.: Zatem wszystko, co jest rzeczywiste, jest bytem, bo jest substancją. Czy tak rozumiana substancja jest czymś niezmiennym, czy też może ulegać zmianom?

M. K.: Substancja może się zmieniać, może stawać się lub rozpadać; substancja wyłania z siebie swe właściwości-przypadłości; substancja wreszcie jest przedmiotem poznania i naszych relacji myślowych. Ale operacje myślowe, właściwości-przypadłości, stawanie się i rozpadanie uwidocznione w ruchu są jedynie zrozumiałe przez substancję jako samodzielny, trwały, tożsamy w sobie podmiot bytowania. Substancja sama zaś jest zrozumiała jako byt, poprzez swoją formę jako wewnętrzną rację bytową swej tożsamości, niepodzielności i swej inteligibilności.

Arystoteles związał filozofię z interpretacją świata realnego i inteligibilnego, a uwagę swą w metafizyce skierował na substancję (byt jako byt), która uhierarchizowana istnieje w sobie jako podmiot tożsamy ze sobą i niepodzielony. Rozumienie substancji stało w centrum zainteresowania filozofii Arystotelesa, który zwrócił uwagę na to, że substancję można pojmować różnorako: jako konkretny podmiot (np. Sokrates) taką substancję, jako naczelny sposób bytowania, nazwał OUSÍA KÝRIOS; można też substancję rozumieć jako to, co jest (lub bywa) intelektualnie czytelne w konkrecie (np. widząc Sokratesa zarazem czytam, że jest on człowiekiem, czyli ssakiem zdolnym do rozumowego poznania), tak rozumianą substancję nazwał TO TI EN ÉINAI, a więc to, czym rzecz była i jest nią nadal; można także substancję pojąć jako podmiot, w którym występują elementy podmiotu, jakimi są materia i forma; substancję można także pojąć jako nasze pojęcie o substancji, a więc jako to, co orzeka o podmiocie będącym substancją, i to jest substancja druga pojęta jako powszechnik TO KATHÓLOU. Dla Arystotelesa przedmiotem metafizyki jest byt-substancja.

A.M.: Nic dziwnego, że ta wielorakość znaczeniowa pojęcia substancja, która występuje w pismach Arystotelesa, stanie się głównym problemem dla jego interpretatorów. I tak Awicenna pojęcie bytu-substancji zwiąże z bliżej nieokreśloną naturą trzecią, Duns Szkot z czystą potencjalnością, leżącą u podstaw wszystkiego, co jest, a co będąc zespołem cech konstytutywnych jest w sobie niezdeterminowane. Obaj każą nam patrzeć na świat (i na poszczególny konkret), jako na agregat form ogólnych, nakładających się na siebie w miarę ukonkretniania form, które ujawniają np. cielesność, wegetatywność, zwierzęcość, rozumność samą w sobie, lecz nie sam istniejący konkret. Arystotelesowy konkret, złożony z materii i formy, stanowiący ze swymi elementami integralną całość, staje się agregatem form, które jak łuski cebuli przysłaniają prawdziwą bytowość rzeczy, zamiast ją odsłaniać. W interpretacjach tych zostanie do końca spaczony Arystotelesowski realistyczny obraz bytu i świata.

Dopiero Tomasz z Akwinu będzie próbował powrócić w filozofowaniu do Arystotelesowego rozumienia bytu i na nim oprzeć swoją propozycję rozumienia rzeczywistości.

Mankamentem dotychczasowych propozycji rozumienia rzeczywistości był brak neutralizmu w punkcie wyjścia, co pociągnęło za sobą zawężenie obrazu świata i bytu do jakiegoś aspektu czy elementu w bycie oraz podporządkowanie poznawania świata przyjętej teorii i metodzie poznania. Tomasz będzie próbował to przełamać, tak bowiem rozumiał wierność Arystotelesowi.

Na czym więc polega Tomaszowa rewolucja w pojmowaniu rzeczywistości i jakie rozumienie bytu oraz całej rzeczywistości zaproponuje Akwinata?


M. K.: W dotychczasowych teoriach dotyczących pojęcia bytu jako bytu, byt był różnie rozumiany: byt jako byt był dla jednych wodą, powietrzem, ogniem, dla innych byt jako byt miał być bytem jako absolutnie tożsamy ze sobą lub jako jednością w sobie, jako substancją lub jako niesprzecznością, jako możliwością lub jako wewnętrznie sprzeczny. Powodowało to wielorakie rozumienie rzeczywistości, a właściwie tej rzeczywistości nierozumienie.

A.M.: Ale dlaczego my pytamy o byt jako byt, a nie po prostu o byt jako przedmiot metafizyki?

M. K.: Dlatego, że bytem realnym jest każdy konkret; a więc Adam jest bytem, Ewa jest bytem, ten pies jest bytem, także moja myśl jest bytem. A przecież nie chodzi o to, by w metafizyce zajmowano się Adamem jako Adamem, Ewą, psem lub moją myślą jako myślą. Jeśli bowiem zajmujemy się tymi bytami, to o tyle, o ile one są czymś rzeczywistym, w metafizyce bowiem chodzi o to, co to jest rzeczywistość? i dzięki czemu?, dlaczego? rzeczywistość jest właśnie rzeczywistością, a nie tylko snem, marzeniem, możliwością? Wobec tego rozumiemy, że nie tylko dlatego Adam jest bytem rzeczywistym, gdyż jest przejawem wody, powietrza, apeironu, ognia, tożsamości lub niesprzeczności. Adam jest Adamem, jest sobą, nieredukowalny do czegoś innego, i jest kimś rzeczywistym.

A.M.: I tu rodzi się zasadnicze pytanie metafizyczne: dzięki czemu bytem rzeczywistym jest Adam, Ewa, pies, drzewo oraz moja myśl?

M. K.: Odpowiedź niemal spontaniczna i dla każdego zrozumiała jest jedynie ta: dlatego, że Adam, Ewa, pies, drzewo i moja myśl istnieją. I na to zwrócił uwagę Tomasz z Akwinu. Jeśli bowiem coś przestanie istnieć, to tym samym przestanie być bytem rzeczywistym. Uzasadnienia i źródeł bytowania należy zatem szukać nie tylko w analizie treści Adama, Ewy, psa, myśli, ale w akcie istnienia Adama, istnienia Ewy, istnienia psa, istnienia mojej myśli. Oczywiście, jak nie można zredukować treści jednego bytu do drugiego (nie można zredukować treści bytu Adama do treści bytu Ewy, psa czy drzewa), tak też nie można utożsamić istnienia Adama z istnieniem Ewy, drzewa, psa, myśli itd. Istnienie każdego bytu jest związane z jego treścią, jest dla tej treści jedyne; jest tej treści aktem; gdy Adam, Ewa, pies, drzewo to swoje jedyne istnienie utraci, to tym samym przestanie być bytem realnym. Rzeczywistym bytem jest coś, co zarazem jest treścią i jest treścią taką, która aktualnie istnieje. Być bytem jako bytem, znaczy zatem być bytem jako istniejącym, gdyż tylko realne istnienie powoduje rzeczywistość-realność każdego z nich.

A.M.: Sposób wyodrębnienia tak rozumianego pojęcia bytu został z czasem nazwany separacją metafizyczną, a metoda separacji metafizycznej została przeciwstawiona abstrakcji, a więc metodzie odrywania od przedmiotu jakiejś cechy i czynienia przedmiotem poznania tej właśnie cechy czy właściwości. Czym zatem charakteryzuje się separacja metafizyczna jako metoda formowania pojęcia bytu?

M. K.: Punktem wyjścia procesu separowania są sądy egzystencjalne, czyli sądy bezorzecznikowe.

A.M.: A czym są sądy egzystencjalne i jaką pełnią funkcję?

M. K.: Jeśli sądy orzecznikowe pozwalają nam na głębsze poznanie treści poznawanego przedmiotu, to sądy egzystencjalne dotyczą samego faktu istnienia tego przedmiotu. Sądy egzystencjalne oddajemy wyrażeniem: A istnieje. Sądy orzecznikowe wskazują na to, jaka jest struktura rzeczy, a sądy egzystencjalne wskazują, że rzecz jest, czyli faktycznie istnieje. Istnienie afirmowane w sądach egzystencjalnych nie jest orzecznikiem, bowiem nie ujawnia żadnej cechy rzeczy; nie wzbogaca nas w poznane struktury rzeczy poznawanej, a jedynie stwierdza, że rzecz faktycznie istnieje. Stąd ogromna waga sądów egzystencjalnych, bowiem dzięki nim wiemy, że nie znajdujemy się w świecie nierealnym, ale w świecie rzeczywiście istniejącym.

A.M.: Sądy egzystencjalne, w których stwierdzamy (afirmujemy świadomie) fakt istnienia rzeczywistości, stanowią więc bazę poznania metafizycznego. Czy dlatego tak ważną rolę przypisujemy sądom egzystencjalnym?

M. K.: Jest sprawą niezwykle doniosłą, by na początku uprawiania filozofii stwierdzić, w pełni świadomie, fakt istnienia bytu (rzeczywistości) i to w sądach egzystencjalnych, w których formalnie zdajemy sobie sprawę z faktu istnienia bytu, a nie tylko domniemujemy jego istnienie, jak np. w sądzie: Jan śpi (jest śpiący), sąd bowiem o spaniu Jana domniemuje istnienie Jana, ale formalnie nie stwierdza, że Jan istnieje. Domniemanie o istnieniu Jana na podstawie sądu o jego spaniu jest słuszne, ale jest zabiegiem złożonym, suponującym rozumowanie: jeśli śpi to istnieje, ale nie jest to równoważne z formalnym stwierdzeniem aktu istnienia bytu. W metafizyce zaś musimy wyjść od formalnego istnienia bytu-rzeczywistości, albowiem tę rzeczywistość jako właśnie rzeczywistość istniejącą mamy wyjaśniać.

A.M.: W sądach egzystencjalnych stwierdzamy, czyli afirmujemy fakt istnienia bytu: np. Adam istnieje, Ewa istnieje, ten oto pies istnieje. Wypowiadając sądy egzystencjalne, stwierdzamy więc istnienie świata w postaci istniejących konkretów: Adama, Ewy, psa, rośliny. W jaki sposób dalej przebiega proces wyodrębniania pojęcia bytu?

M. K.: Pytając dalej o powód, o rację bytowania rzeczywistości, wypowiadamy sądy negatywne orzecznikowe (czyli separujemy, oddzielamy) o nieutożsamieniu, o nietożsamości treści konkretu z jego istnieniem. Adam nie jest istnieniem, pies nie jest istnieniem stwierdzonym w sądzie egzystencjalnym. Gdyby tym samym było być Adamem, co istnieć, to być bytem, być rzeczywistością, byłoby być Adamem. Tymczasem to nie jest prawdą, bo poza Adamem-bytem są jeszcze inne treści konkretne bytem jest Ewa, bytem jest pies itd. Bytowanie nie wyczerpuje się zatem w Adamie przez to, że Adam jest Adamem, bo prócz Adama istnieją (są bytem rzeczywistym) inne konkrety. Akt separacji, czyli dostrzeżenie, że nie jest możliwe utożsamienie istnienia z konkretną treścią dlatego, że istnieją jeszcze inne treści, będące realnymi bytami jest aktem poznawczym bardzo doniosłym, decydującym o rozumieniu bytu. Bytowości bytu, czyli jego rzeczywistości, nie można szukać wyłącznie w jego treści jak to czyniono w nurcie postszkotowskiej filozofii gdyż istnieją jeszcze inne byty i istnienie ich nie wyczerpuje się w bycie jednym, ale każdy byt istnieje na swój sposób.

Wobec tego dochodzimy do trzeciego momentu stwierdzenia, do ujrzenia, że bytem jest wszystko to, co jest konkretną treścią (Adam, Ewa, pies, drzewo, metal, myśl), która w sposób proporcjonalny dla siebie istnieje i poprzez swe istnienie znajduje się w porządku realnym bytowym; poprzez swe istnienie (proporcjonalne tylko dla siebie) jest rzeczywistością. Zatem być bytem rzeczywistym, czyli być bytem jako bytem, to być konkretną treścią istniejącą. Wszystko zatem, co jest konkretną treścią, w sobie ostatecznie zdeterminowaną, i zarazem istnieje, jest bytem. Zatem byt jako byt to każdy konkret jako istniejący.

Wyodrębniony byt jako byt, czyli byt jako istniejący, będąc przedmiotem metafizyki, czyni ją podstawową nauką o rzeczywistości, która analizuje i wyjaśnia rzeczywistość w aspekcie realności jej istnienia, czyli ze względu na to, że jest rzeczywistością.

Tak rozumiana rzeczywistość a więc byt jako byt (jako istniejący) może być lepiej rozumiany w aspekcie dopełniających określeń tego samego istniejącego bytu, a więc w aspekcie ukazanych transcendentaliów, czyli właściwości zamiennych z samym bytem. Są nimi: rzecz, jedno, odrębne, prawda, dobro i piękno. One to, wraz z bytem, tworzą zespół siedmiu transcendentaliów.

A.M.: Przypomnijmy dla Tomasza być bytem to być czymś, co istnieje. Zatem nie jakaś idea ani sama forma czy materialna pracząstka, lecz treści zdeterminowane istnieniem jest bytem. Każdy konkretnie istniejący przedmiot jest w swej strukturze złożony z określonej treści, czyli istoty, oraz istnienia, czyli aktu. To akt sprawia, że ta treść istnieje i jest treścią konkretnego bytu (Jana, drzewa, kwiatu itd.). Istnienie w żadnym z bytów nie jest tożsame z jego istotą (treścią). Nie jest bowiem tak, że aby istnieć, trzeba być koniecznie Janem, istnieje bowiem jeszcze wiele innych konkretów poza Janem. Istnienie Jana, drzewa czy innych konkretów nie jest we-wnętrzną własnością materii (treści), jest więc czymś, co zostało im udzielone, a więc darem. Fakt istnienia tychże konkretów domaga się ujaśnienia i wyjaśnienia.

M. K.: Ujaśnienie to dokonywać się będzie na dwóch etapach: najpierw koncentrujemy się na ukazaniu powszechnych właściwości bytowania konkretów, takich jak np. bycie niesprzecznym, bycie odrębnym, istnienie w koniecznym związku z intelektem i wolą, co zostanie wyrażone za pomocą tzw. transcendentaliów. Na drugim etapie skoncentrujemy się na odkrywaniu wewnętrznej struktury istniejących konkretów, by poprzez odkrycie konstytutywnych elementów złożeniowych lepiej poznać i zrozumieć fakt istnienia i działania bytów.



« powrót

Copyright © 2024 ptta.pl :: Wykonanie: Tomasz Żmuda