Internetowa wersja Encyklopedii
  polishenglish 
 

Kłopoty z humanistyką

We współczesnej humanistyce - jak zauważają znawcy problemu - nie ma najmniejszych pozorów ładu. Nie wiadomo jakie dyscypliny tu przynależą? Jakimi metodami operuje humanistyka? Jaki cel badań jej przyświeca? Po prostu nikt nic nie wie. Humanistyka jest często podobna do wyspy, na którą ludzie uciekają w nadziei znalezienia rozwiązań swych problemów, ale nikt nie wie, gdzie można tego czegoś szukać. "Humanistyka - pisze Allan Bloom - przypomina dawny pchli targ w Paryżu, gdzie pośród stosów tandety ludzie o bystrym oku odnajdywali wyrzucone przez innych skarby, czyniące z nich bogaczy" ( Umysł zamknięty, tłum. T. Bieroń, Poznań 1997, s. 445).

Meandry humanistyki

Humanistyka zaczęła pełnić funkcję depozytariusza całej spuścizny klasycznej, mimo tego nie traktuje ona siebie jako depozytariusza prawdy. Dziś nad bramą do humanistyki zda się widnieć napis: "Prawdy nie ma przynajmniej tutaj". Nie chce bowiem ona być całościowym opisem rzeczywistości i ukazywaniem w niej miejsca dla człowieka, lecz zachowuje się tak jak specjalizacja. Pragnąc uniknąć konfrontacji z przyrodoznawstwem sądzi, że ucieczka w specjalizację jest rozwiązaniem naukowe.

Jeśli humanistyka przywołuje wielkie księgi filozofów, to szuka tam wiedzy na temat poglądów starożytnych dotyczących moralności, a nie chce się dowiedzieć z etyki Arystotelesa o tym, co to jest człowiek dobry. Tymczasem człowieka bardziej interesuje to co to znaczy być człowiekiem dobrym, niż poglądy Greków na moralność. A temu humanistyka nie potrafi sprostać.

Humanistyce współczesnej zaszkodził historyzm i relatywizm, a przede wszystkim zerwanie z filozofią realistyczną. Stąd rodzi się właśnie kompleks humanistyki w odniesieniu do przyrodoznawstwa. Jak zauważa Bloom - "można tu dostrzec ślady oświeceniowego projektu politycznego w myśl którego (...) stare księgi winny zostać unieszkodliwione. Projekt oświeceniowy to jeden z czynników, które przyprawiły humanistykę o niemoc (...). Profesorowie humanistyki od dawna rozpaczliwie pragnęli by ich przedmiot uwierzytelniał a nie dyskredytował nowożytność (...). Próba lektury zgodnie z intencjami autorów książek została uznana za zbrodnię, odkąd wynaleziono pojęcie "błędu intencjonalności". Liczne szkoły krytyczne, takie jak: freudowska, marksistowska, New Criticism, strukturalizm, dekonstrukcjonizm i wiele innych, prowadzą z sobą nie kończące się spory, lecz łączy je jedno założenie: to, co Platon, czy Dante mieli do powiedzenia na temat rzeczywistości, jest nieistotne. W myśl tych teorii dawni pisarze są jak rośliny w ogrodzie plantowanym przez nowożytnego uczonego, a ich własne powołanie projektanta ogrodu jest im odmówione. Tymczasem to pisarze powinni splantować, a nawet zakopać uczonego" (Tamże , s. 449).

Dla tak uformowanej humanistyki obojętnym jest to, co się będzie studiować: Platona filozofa czy Eurypidesa poetę, Greka czy Turka - to nie odgrywa żadnej roli. Na humanistyce - jak zauważa Bloom - zyskała renomę jedynie archeologia i lingwistyka, dla których treść wielkich ksiąg jest zupełnie bez znaczenie. Archeologia i lingwistyka funkcjonują prawie jak przyrodoznawstwo. Podobnie jest z filologią i literaturoznawstwem. Literatura jest tylko dodatkiem do językoznawstwa. W tym przypadku w studiowaniu nie chodzi o treść ksiąg i prawdę w nich zawartą ale o język, jego strukturę i specyfikę. Stąd filolodzy urastają do "autorytetów" treści wielkich ksiąg nie rozumiejąc nic z ich przesłania, ani z prawd w nich zawartych. Dzieje się tak dlatego, że nie traktują oni na serio analizowanych ksiąg. One są tylko dla nich pretekstem do sprawdzania stawianych hipotez czy teorii.

Meandry filozofii

Do zestawu nauk humanistycznych została włączona także filozofia. Filozofia została wydziedziczona z sobie właściwej naukowości i priorytetu w imię demokracji dyscyplin. Zostało zapomniane, że to filozofia ogrania wzrokiem całą rzeczywistość i wskazuje na ostateczne przyczyny wszechrzeczy oraz że od początku filozofia towarzyszyła wyodrębnianiu się różnorodnych nauk i nadaniu im odpowiedniego porządku.

Dziś nauka nie potrzebuje filozofii, dlatego zostały jej ideologia i mit. Tymczasem filozofia zawsze posiadała plany całej budowli. Dostarczała rozumienia świata osób i rzeczy. Wskazywała na fundamenty prawdy, dobra i piękna, na których mogły opierać się inne nauki. Nowożytna filozofia nie jest już sposobem na życie ani też suwerenną nauką. Na uniwersytetach filozofia jest prawie martwa. Jeśli nawet zniknęłaby z programów nauczania uniwersyteckiego pozostałyby niezauważalna. Dzieje się tak dlatego, że filozofia, którą zredukowano do logiki, ma większy związek z przyrodoznawstwem niż z samą filozofią jako podejmującą wysiłek odpowiedzenia na odwieczne pytania człowieka.

W filozofii współczesnej dominują zasadniczo pozytywizm i filozofia języka. One to - jak słusznie zauważa Bloom - odstręczają skutecznie studentów od filozofii, bo nie podejmują żadnych żywotnych problemów . Takich jakie podejmowały wielkie księgi Platona, Arystotelesa czy św. Tomasza z Akwinu.

W swym obecnym kształcie filozofia jest co najwyżej jedną z dyscyplin humanistycznych. Nie jest zaś scientia prima . Wraz z filozofią pozytywistyczną i analityczną znikła wielka tradycja filozoficzna, to znaczy filozofia klasyczna. Język filozoficzny stał się tylko żargonem i niewiele zachowało się z filozofii. Zaczęła zaś pojawiać się literatura porównawcza jako efekt projektu zjednoczeniowego. Z prawdziwej filozofii zostało "filozofoznawstwo". Dzisiejsza literatura porównawcza - jak słusznie zauważa Bloom - "w większości znajduje się w rękach grupy profesorów, którzy pozostają pod wpływem wyrosłego po Sartrze pokolenia paryskich heideggerzystów, a szczególnie Derridy, Faucaulta i Barthesa. Szkoła ta nosi nazwę dekostrukcjonizmu i przypuszczalnie stanowi ostatnie stadium w procesie uśmiercania rozumu i odrzucania możliwości prawdy w imię filozofii" (Tamże , s.454-5). Ważniejsza od tekstu jest t wórcza aktywność interpretatora. Z tej racji nie istnieje tekst, tylko interpretacja. Wiedza o tym, co te teksty mają nam do powiedzenia, staje się sprawą drugorzędną, nieistotną. Efektowny żargon wynaleziony przez współczesnych filozofów wielu fascynuje i sprawia, że zostały usunięte w cień sprawy naprawdę ważne.

Nic więc dziwnego, że wydziedziczona z filozofii filozofia, a w konsekwencji i humanistyka, w poszukiwaniu wyimaginowanego imperium zniżać się będzie do pospolitych demokratycznych gustów i upodobań. Z tej racji jedyną obroną ludzkiego rozumu i humanistyki jest dobra filozofa. Taką zaś jest ta, która sięga do tradycji i metod filozofii klasycznej. Tego jednak nie można uczynić bez solidnego studiowania. Chodzi tu o studiowanie filozofii klasycznej, a więc filozofii Platona, Arystotelesa, Augustyna, Tomasza i innych, po to, by w ich dziełach odnaleźć metodę ogarnięcia całości bytu, w tym zaś szczególnie człowieka; by nie wyprzedać myślenia za bezcen, tracąc z pola widzenia rozumienie świata osób i rzeczy.



ks. prof. dr hab. Andrzej Maryniarczyk SDB
Kierownik Zakładu i Katedry Metafizyki KUL
Redaktor naczelny Powszechnej Encyklopedii Filozofii


« powrót

Copyright © 2010-2021 PTTA :: Wykonanie: Tomasz Żmuda